 |
www.kanonier.fora.pl dywizjony artylerii konnej
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Waldek
Gość
|
Wysłany: Pon 8:39, 23 Mar 2009 Temat postu: pijaństwo |
|
|
U zarania Polski pito głównie piwo z jęczmienia, potem z pszenicy, jak na dzisiejszy gust podłej jakości. Także miody sycone, czyli poddane fermentacji alkoholowej. Były słodkie, ciężkostrawne – i rozsądni ludzie nie pili ich zapewne w nadmiarze, mimo że wyczyniały harce w głowie.
Kluby opilców i pijackie cechy
Czy upijano się? Pierwszy XI-wieczny polski wiersz Słoty „O zachowaniu się przy stole” nie wspomina w ogóle o upijaniu się. Być może zgodnie z duchem epoki warunkiem zbawienia była wstrzemięźliwość. Dlatego wraz z rozwojem stanu duchownego tak bardzo raziło pijaństwo księży. „I plebani z miąszą szyją, jiżto bardzo piwo piją” – czytamy w XV-wiecznym dialogu Mistrza Polikarpa ze Śmiercią. Podobne przytyki znajdujemy w innych satyrach.
W kilkutysięcznym średniowiecznym Krakowie rozkwitło 25 browarów (!), a szynków nie sposób było zliczyć, były na każdej uliczce. Walka konkurencyjna browarów była tak ostra, że w XV w. Kazimierz Jagiellończyk zabronił importu piwa ze śląskiej Świdnicy, chroniąc krakowskie piwiarnie. Zresztą nie na długo. Zapotrzebowanie ciągle rosło. Trwały też pijackie walki w Krakowie między żakami różnych nacji, głównie między najliczniejszymi Węgrami a Polakami. A wymiotujący z przepicia studenci albo goście na uczcie to częsty motyw satyrycznych rysunków. Nic dziwnego, że pewien poseł w XVI w. nazwie Akademię Krakowską „jaskinią łotrowską”. Odczuje to sam król Jan Olbracht, buszujący nocą pijany po Rynku i zdzielony berdyszem przez równie pijanych pachołków.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Waldek
Gość
|
Wysłany: Pon 8:40, 23 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Władysław Bogatyński, badający te skrawki życia obyczajowego Krakowa, sądzi jednak, że Polacy nie stanowili wyjątku na tle Europy. Jesteśmy mu skłonni wierzyć. Rzecz ciekawa, już wówczas co światlejsze głowy w Polsce zauważały, że alkohol dramatycznie skraca życie. Rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego ze Skalmierza pisał, że człowiek dostał od Boga 120 lat życia, a umiera przed sześćdziesiątką skutkiem pijackiego nałogu. Być może inspiratorem poglądu rektora był Władysław Jagiełło, który nie brał alkoholu do ust, pił tylko źródlaną wodę i dożył około 85 lat.
W czasach renesansu wesołość życia jeszcze mocniej wypłynęła na powierzchnię. Ba, tworzone są kluby opilców dworskich, jak choćby w czasach Zygmunta Starego, założone przez Korybuta Koszyrskiego, lekarza, filozofa, poetę i muzyka w jednym, który dzisiaj byłby wzorem uzależnień wszelkiego rodzaju: od alkoholu, hazardu, seksu i jedzenia. Porażony „galijską chorobą”, przedwcześnie postarzały, pił brawurowo do końca i otrzymał od kolegów poetów piękne epitafia. Koszyrski miał wielu zwolenników jak późniejszy poeta i biskup Jan Dantyszek czy literat Andrzej Krzycki, a król tolerował klub prowadzony przez pijanego a uczonego wesołka. Obok w mieście istniał też cech pijacki, który utrwaliła literatura sowizdrzalska Jodka Litwina.
O okresie tym możemy jednak pisać i myśleć z niekłamaną sympatią. To był czas, gdy „myśl się rozpala winem, lecz nie gmatwa pijana”, jak pisał Kallimach do krakowskiego profesora Jakuba z Bokszyc. Uzależnionych od alkoholu społeczeństwo odrzucało, uważano, że są grzeszni, skazani przez Boga. Szlachetnie urodzeni nałogowcy byli smagani ostrzem satyry, a opis pijaka z „bydlęcego nałogu”, autorstwa Mikołaja Reja, swą realistyczną dosadnością zniechęcał do pijaństwa niejednego szlachcica.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Waldek
Gość
|
Wysłany: Pon 8:40, 23 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Potop gorzały
W Polsce spożywano niskoprocentowe trunki. Owszem, wódkę znano w świecie od VIII w., ale destylacja upowszechniła się w Europie dopiero w XV w. Okowita, od łacińskiej aqua vita, czyli woda życia, służyła początkowo jako lek. Zielnik Stefana Falimirza wymienia aż 72 rodzaje owych ziołowych specjałów, pitych kropelkami.
Za cezurę w rozwoju pijaństwa w Polsce możemy przyjąć 1614 r. W tymże bowiem roku literat sowizdrzał Jurek Potański wydrukował książkę „Wódka albo gorzałka”. Autor, udrapowany na doktora uniwersyteckiego w todze i birecie, dowodził wierszem, że:
„Chocia w Polszcze gorzałkę od dawnych lat macie,
A wżdy do niej takich cnót, które ma, nie znacie”.
Niecny pogląd podbił serca i umysły szlachty. Wódka, niedawny lek ziołowy sączony kieliszeczkiem, stała się powszechnie używanym napojem. Zaaprobowanym społecznie narkotykiem. I tak zaczął się pierwszy akt dramatu.
Różnie tłumaczono to niesłychane powodzenie wódki w Polsce. Nadwyżkami zboża, które trzeba było jakoś spożytkować, więc szlachta przerabiała je na wódkę, przy okazji zmuszając chłopów do picia w pańskich karczmach. Rzeczywiście – zbyt wewnętrzny zapewniał szlachcie ogromne dochody. Tłumaczono też powodzenie wódki mrozami polskimi, rosyjskimi, skandynawskimi i szybkim zapadaniem zmierzchu przez wiele miesięcy roku. Miała rozgrzewać i znosić depresje, choć dziś wiemy, że w konsekwencji powodowała skurcz naczyń krwionośnych, odmrożenia, a depresję pogłębiała.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Waldek
Gość
|
Wysłany: Pon 8:41, 23 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Trudno dziś powiedzieć, czy spożycie wódki i wina wzrosło w czasach „nieszczęść” polskich: powstania Chmielnickiego w 1648 r., potopu w 1655 r. i natarcia Moskwy na Wilno i Brześć po Unii Perejasławskiej w 1654 r. Jednakże wskazywałyby na to wspomnienia, diariusze i niektóre fakty. Bohdan Chmielnicki, ten szlachcic polski, bez gorzałki nie był w stanie podjąć żadnej decyzji. Bywało, że senatorowie polscy przychodzili do króla na radę pijani. Od 20 lat zajmuję się historią wojskowości XVI–XVII w. I przyglądając się dokładniej nie tylko bitwom, ale chorobom, gwałtownym czynom, charakterom czy śmierciom wybitnych skądinąd hetmanów i polityków z narodowego panteonu, mam wrażenie, że wielu z nich piło zbyt dużo. Paradoksalnie, opilstwo czasem bywało zgodne z królewską racją stanu. Oto np. w 1643 r. pijani posłowie zapomnieli zerwać Sejm, choć przedtem się solennie na to umówili.
Można sformułować hipotezę, że upadek świetnej i zwycięskiej przez wieki Rzeczypospolitej był jednym z głównych powodów niezwykłego rozwoju opilstwa. „Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa” – takich alkoholików jak w czasach saskich Polska nie oglądała: wystarczy poczytać dzieło o obyczajach polskich ks. Jędrzeja Kitowicza. Upijanie się stało się w Polsce modą, stylem życia. „Dobrze w dom gościa przyjąć jest toż samo, co się z nim upić” – zauważa Ignacy Krasicki w „Mikołaja Doświadczyńskiego przypadkach”. W relacjach z XVIII-wiecznych sejmików pełno jest lejącego się potokami wina, pijanych delegatów, rzygających i bigosujących się szablami rodaków.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Grażyna
Gość
|
Wysłany: Pon 8:42, 23 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Czyli na nieszczęścia i niepowodzenia możemy zgonić nasz ukochany sport narodowy-pijaństwo? ))))))))
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Artur
Gość
|
Wysłany: Pon 8:43, 23 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Nie podchodziłbym do piwa w wiekach średnich tak jak my traktujemy dziś ten trunek...nie było on spożywany z chęci upicia się, lecz raczej z potrzeby spożycia czegoś co oparte było na przegotowanej wodzie, cóż, wypicie kufla piwa w szynku czy karczmie na pewno było bezpieczniejsze dla naszych przodków niż spożywanie wody ze strumyka...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Grazyna
Gość
|
Wysłany: Pon 8:44, 23 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
Witaj Arturze:)
W dzisiejszych czasach piwo,bynajmniej w Polsce traktowane jest jako alkohol,umożliwiający upicie się .Brakuje nam kultury spożycia piwa,nie umiemy tak jak w innych krajach usiąść przy kuflu ,porozmawiać ,posiedzieć itd A TO PRZECIEŻ ZDROWY TRUNEK .Chociaż jestem kobietą,sama lubię piwo i często je pijam.Wolę je od wina czy wódki
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Andrzej
Gość
|
Wysłany: Pon 8:44, 23 Mar 2009 Temat postu: |
|
|
No stanowczo protestuję!!!!
Od lat lubię wypić w towarzystwie jedno, max dwa piwa. To jest standard akceptowany przez wielu znajomych i nieznajomych. Do PUBu nie idzie się po to, by sie nażłopać ale by pogadać.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|